Skip to main content

notes from the expedition, part 1

I don’t actually know how many Polish rock bands regularly play in the USA and Canada, and I mean those that play not only for the Polonia, and also those that break even. Let me say that again, because these two factors are really important: those who play not only for “their own people”, and those who make some money touring as well. Metal is a separate story, we know three bands have been successful on the other side of the pond and let’s leave it at that. But rock is possibly still struggling. We used to have the likes of Niemen, now I am aware of Trupa Trupa trying to break through, but in general, I have a feeling that Polish rock overseas still looks like what I can see through the hotel window*.

And that’s why it makes me really happy that Riverside are doing alright here. We don’t play in very big venues in the US but we do play the medium sized ones. We have our audience here, people who spend their hard-earned money to come and see us, some of them more than once. We have loyal fans. From what we have observed, and from the info we get from promoters, each of the 23 shows on the “ID.Entity North American Tour 2023” has attracted between 250-300 and 600 people. The cosy atmosphere together with the high fives afterwards are exactly in tune with the message of the new album.

Upon arrival, I had this ambitious plan to write something every day but the backlog of interviews, updating social media, and fighting jet lag longer than usual have effectively stopped me from doing that. Besides, I’d bought a new fitbit so I’m strongly motivated to do a few thousand steps a day and not just sit bent over a computer or lose vision staring at the phone. But since I am here, I thought I’d publish something longer once in a while, a kind of travel journal. I just don’t know when the next parts will appear 🙂

In the picture, you can see our means of transport. We travel on it, we sleep here. We have comfortable beds, all 12 of them, as there are 12 of us. Plus the driver. Eight of us came from Poland, and we have two special guests, The Cyberiam duo from Chicago, and two more good souls: the tour manager and the merchandise guy. Yes, we have a toilet here, and yes, we do shower, although the latter happens in clubs and hotels 🙂

I’m writing this in Texas, in a small town near the Mexican border. (*Through the hotel window, I can see never-ending post-apocalyptic sunburnt landscape.) We’ve played 5 concerts: 2 in Florida, in Tampa and Orlando (“Watch out for Florida Man”), one in Atlanta, the capital of Georgia, (I know and love FX), and two in Texas (“Howdy Partner!”). I can only say that the farther we go, the younger and louder the audiences get, which bodes well for the future as it is now much easier to make you interact with us.

This weekend, we’re playing in Arizona and California. And that’s when, I feel, we’ll be in full swing. The setlist is closely connected with the theme of “ID.Entity”, we have changed it up a bit and got the proper flow. Of course, wherever we can, we change the arrangements of our songs so checking the titles on setlist.fm is not going to tell you much about our actual concerts 😉 (as, for example, “Landmine Blast” and “Conceiving You” now have extended additional “outros”).

I also have a private challenge on this tour. I had decided that I’ll send a postcard home from every place we play. And so I learnt about “forever stamps” and the need to have three in order to send a postcard to Europe. Do you have any idea how difficult the challenge actually is? You can buy cards here, sure, as long as they’re of the “Happy Birthday” kind, and getting one with the name of the city in nearly impossible. So far, I’ve been successful. Five postcards with stamps from the five places we played in have been posted. By the way, thanks to everyone who helped me with that 🙂

I have failed, however, at reading books. I packed lots but have only just started the first one, “Ameryka. Dom podzielony” (“America. A House Divided”) by Andrzej Kohut. American society is as polarised as the Polish one. That’s a fact. So I am really happy that our concerts attract everyone, regardless of their background, gender, sexual preferences or political views, and for at least those two hours they can all feel united by something.

So much by way of introduction. Juicy details to follow 😉

Hugs

M.

„ID.Entity Tour 2023” – Notatki z wyprawy cz.1

W sumie to nie wiem dokładnie ile jest polskich zespołów rockowych regularnie grających własne trasy po Stanach i Kanadzie, takich, co to nie grają tylko dla Polonii i takich, co to do interesu nie dokładają. Powtórzę – bo te dwa czynniki są naprawdę istotne – takich, co to nie grają tylko dla „swoich”, i takich, którzy coś na tych trasach jednak zarabiają. Metal to metal, sukcesy polskich zespołów metalowych za Oceanem znamy, trzem się udało i wątek zostawmy. Ale rock to chyba jednak wciąż kuleje. Kiedyś były Niemeny, teraz wiem, że cośtam próbuje Trupa Trupa, ale ogólnie obawiam się, że w polskim rocku za Oceanem wciąż jest klimat zbliżony do tego, który widzę przez hotelowe okno*.

Dlatego cieszę się, że w Riverside jakoś się kręci. Bardzo dużych klubów w Stanach nie gramy, ale średnie już tak. Mamy tu swoją publiczność, która wydaje ciężko zarobione pieniądze, żeby nas zobaczyć i to niejednokrotnie. Mamy lojalnych fanów. Wg tego, co zdążyliśmy już zaobserwować i z informacji, które dostaliśmy od promotorów, najbliższa trasa „ID.Entity North American Tour 2023” obejmująca 23 koncerty w Stanach i Kanadzie przyciąga w różnych miejscach od 250-300 do 600 osób. Atmosfera intymności połączona ze słynnym przybiciem piątki po koncercie wpisuje się więc idealnie w przesłanie nowego albumu.

Po przylocie miałem ambitny plan, by pisać codziennie, ale wywiadowe zaległości, stałe pielęgnowanie naszych socjali i dłuższa niż zwykle walka z jetlagiem skutecznie mnie od tego odwiodły. Poza tym kupiłem sobie nowego fitbita, więc mam jednak zamiar codziennie robić parę tysięcy kroków, a nie tylko siedzieć zgięty przed komputerem lub tracić wzrok wpatrzony w telefon. No ale skoro już tu jestem, to pomyślałem, że raz na jakiś czas umieszczę jednak jakiś dłuższy wpis, będący czymś w rodzaju dziennika z podróży. Nie wiem tylko kiedy będą pojawiały się poszczególne odcinki 🙂

Na zdjęciu przedstawiam Wam nasz środek lokomocji. Tym się przemieszczamy i tutaj śpimy. Łóżka mamy wygodne, w ilości 12 sztuk i tyle też liczy nasza koncertowa ekipa. Plus kierowca. Z Polski przylecieliśmy w osiem osób. Mamy jeszcze dwóch gości specjalnych – duet The Cyberiam z Chicago, oraz dwie dobre dusze w postaci trasowego menadżera oraz osoby odpowiedzialnej za nasz koncertowy sklepik. Tak, mamy tu toaletę i tak, prysznice też bierzemy, ale te już raczej w klubach i hotelach 🙂

Kiedy piszę te słowa, jesteśmy w Teksasie, w miasteczku niedaleko meksykańskiej granicy. (*Za hotelowym oknem niekończący się postapokaliptyczny i spalony słońcem krajobraz.) Zagraliśmy już pięć koncertów. Dwa na Florydzie, w Tampie i Orlando („Watch out for Florida Man”), jeden w stolicy Giorgii, czyli Atlancie (serial FX znam i uwielbiam) i dwa w Teksasie („Howdy Partner!”). Mogę tylko powiedzieć tyle, że im dalej w trasę, tym publiczność nam młodnieje i coraz głośniej reaguje, a to dobrze wróży na przyszłość, bo zmuszanie odwiedzających nas na koncercie do interakcji z zespołem, przychodzi z coraz większą łatwością.

W ten weekend gramy w Arizonie i Kalifornii. I wtedy już, tak czuję, rozkręcimy się na dobre. Setlista związana jest tematycznie z płytą „ID.Entity”. Zrobiliśmy parę rotacji i w końcu złapaliśmy odpowiedni flow. Oczywiście tam gdzie możemy, zmieniamy aranżacje utworów, więc to, że na „setlist.fm” sprawdzicie sobie setlistę, nic Wam o występie nie powie 😉 (Np. „Landmine Blast” i „Conceiving You” gramy w wersjach rozszerzonych o dodatkowe „outra”)

Mam na tej trasie jeden prywatny challenge. Postanowiłem, że z każdego miejsca, w którym będę grał koncert, wyślę kartkę pocztową do domu. Dowiedziałem się więc o istnieniu czegoś takiego jak „forever stamps” i potrzebie ilości trzech sztuk, żeby pocztówka mogła spokojnie dotrzeć do Europy. Czy wiecie, że ten challenge jest trudniejszy niż może się to wydawać? Kartki to tu można i owszem kupić, ale tylko okolicznościowe typu „Happy Birthday”, a zdobycie takich zwykłych np. z nazwą miasta, graniczy z cudem. Na razie jednak, na szczęście, nie poległem. Pięć kartek zostało wysłanych i każda ma pieczątkę z miejsca, w którym graliśmy. Przy okazji – dziękuję wszystkim, którzy mi przy tym pomogli 🙂

Poległem za to z czytaniem książek. Nabrałem ich od groma do plecaka a zacząłem dopiero jedną – „Ameryka. Dom podzielony” Andrzeja Kohuta. Amerykańskie społeczeństwo jest tak samo spolaryzowane jak polskie. To fakt. Cieszy mnie więc, że na naszych koncertach wszyscy obecni, bez względu na swoje pochodzenie, płeć, poglądy polityczne czy orientacje seksualne, przynajmniej przez dwie godziny mogą w jakiejś formie poczuć się zjednoczeni.

Tyle kwestią wstępu. Pikantne szczegóły w następnych odcinkach 😉

Ściskam

M