Skip to main content

05.11.21

Riverside are celebrating their 20th anniversary. Work on the 8th album is already underway. And before that world consumes me whole, it is my pleasure to let you know that this year I am going to release my third solo electronic lockdown album.

It will be slightly different than the previous two, I’d say, more “organic”. However, I’ll still be using only electronic instruments and occasionally… voice.

I would also like the music to still be associated with closure (after all, it’s another instalment of the “Lockdown Trilogy”). Perhaps that’s another reason that I’m recording this album on the smallest instruments in my collection.

For years, I have firmly believed that certain restrictions can be far more inspiring and stimulating. They can force you to find more interesting solutions, to continue to experiment. Coming out of your comfort zone makes you face new challenges, think outside the box, and allow something more than just efficient craftsmanship and following the fixed paths to surface in your work.

“Lockdown Trilogy” is for me a challenge of music and sound: surprising electronica played on strange, small instruments, and the dominance of rhythm and groove over melody, and let’s not forget that I’m a fanatic believer in the latter. I actually experience incredible happiness from satisfying that part of my music ego, far from the tried and tested genres where I explore the more familiar, melancholic rock spaces, far from bass and acoustic guitars, away from a classic song structure.

I’m hoping that at least some of you will like my music experiment. Especially that, as a whole trilogy, it makes a lot more sense. At least I hope it does.

More details soon!

photo by Radek Zawadzki

Riverside świętuje swoje 20-lecie. Trwają też prace nad komponowaniem ósmego albumu. I zanim ten świat pochłonie mnie bez reszty, miło mi poinformować, że zgodnie z zapowiedziami, jeszcze w tym roku, ukaże się mój trzeci solowy lockdownowy album elektroniczny.

Będzie trochę inny niż dwa poprzednie, można powiedzieć, bardziej “organiczny”, aczkolwiek wciąż będę używał jedynie instrumentów elektronicznych i czasami… głosu.

Dodatkowo chciałbym, żeby muzyka wciąż kojarzyła się z zamknięciem (w końcu to kolejna odsłona “Lockdown Trilogy”). Być może z tego też powodu nagrywam ten album na najmniejszych instrumentach  elektronicznych jakie mam w swojej kolekcji.

Od lat wyznaję zasadę, że pewne ograniczenia inspirują i stymulują z o wiele większą intensywnością. Zmuszają do tworzenia ciekawszych rozwiązań, do wciąż nowych eksperymentów. Wyjście ze sfery komfortu zobowiązuje więc do stawiania sobie większych wyzwań. Do myślenia nieautomatycznego, w którym do głosu dochodzi coś więcej niż tylko sprawne rzemiosło i bezpieczna podróż udeptanymi i sprawdzonymi ścieżkami.

“Lockdown Trilogy” to dla mnie wyzwanie muzyczno – brzmieniowe: nieoczywista elektronika grana na dziwnych, małych instrumentach i przewaga rytmu i groove’u nad melodią, której przecież jestem fanatycznym wyznawcą. Czuję jakąś niesamowitą radość z zaspokajania tej właśnie części mojego muzycznego ego, z dala od sprawdzonych gatunków muzycznych, w których obracam się w bardziej rozpoznawalnych przestrzeniach, tych rockowo – melancholijnych, z dala od gitar basowych i akustycznych oraz klasycznej struktury piosenkowej.

Liczę na to, że przynajmniej części z Was, ten mój muzyczny eksperyment się spodoba. Zwłaszcza, że w całości, pod postacią kompletnej trylogii, wszystko nabiera znacznie większego sensu i przesłania. A przynajmniej taką mam tutaj nadzieję.

Więcej szczegółów niebawem!

zdjęcie: Radek Zawadzki